niedziela, 25 września 2011

where the streets have no name

Pobyt w Słubicach dobiega końca. Miło było posiedzieć w domu, zobaczyć się z moimi mordeczkami.

 nie ma to jak supernaturalny uśmiech xd

Po zjedzeniu najlepszego poprawiacza nastroju czyli mleczka w tubce nastrój polepszył mi się niesamowicie. I jeszcze ta rozmowa przez telefon <3 Idę myć włosy, pożegnać się z Izu i spadam!

1 komentarz: